Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 150.00 km (w terenie 150.00 km; 100.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 150.00 km |
Więcej statystyk |
Wkryujście*
Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:15.04.2013
* czyli Ueckermünde :)
Weekendowa pogoda w końcu była jak na zamówienie- pospaliśmy godnie do 9, a parę minut po 10 ruszyliśmy w drogę. Plan był taki, żeby dojechać do Ueckermünde i z powrotem- internetowe mapy pokazywały długość trasy ok.60 km w jedną stronę. Rzadko się porywamy na tak długie wycieczki, bo mamy już swoje lata ;),ale argumentem "za" była jakość ścieżek i dróg po niemieckiej stronie- jedzie się jak po stole. Tym sposobem można przebyć dużo dłuższe trasy niż po lasach Wolina bez większego uszczerbku dla kości ogonowej. :)
Duża część naszej wycieczki prowadziła dawną trasą kolejki wąskotorowej, tzw. Kolejki Randowskiej (Randower Kleinbahn)- po której do dziś pozostały szyldy i słupki kolejowe. Nie lada gratka dla Małżona- miłośnika kolei, zwłaszcza starych i wąskotorowych. :)
Hintersee
Leśna ławeczka
Czyżby wieżowiec dla ptaków? A przy nim- drewniany piesek.:)
A to już nad brzegiem Zalewu- punkt obserwacyjny:
...a z niego widok następujący: po prawej- Nowe Warpno, a na horyzoncie majaczy... wyspa Wolin? :)
I wreszcie znaleźliśmy się u celu. Ryneczek w Ueckermünde z pomnikiem rybaka.
Pomników widzieliśmy w miasteczku kilka- na bulwarze stoi marynarz z akordeonem, natomiast najosobliwszy był pomnik... świni z prosiątkiem, którego nie sfotografowaliśmy.
Oto i bulwar nad rzeką Uecker (czyli Wkrą) i marina w środku miasta. Nad głowami latają czaple i mewy, a wszystko to robi bardzo wakacyjną atmosferę. :)
Tuż przy bulwarze- nadmorski specjał- Fischbrötchen czyli buła z rybą- nam zapachniały rolmopsy. :)
Dopiero po takiej przekąsce uznaliśmy miasteczko za "zaliczone", ale pojeździliśmy po nim jeszcze sporo, m.in. na zamek- jedyny zamek książąt pomorskich znajdujący się na terenie Niemiec. Co prawda szczeciński jest dużo bardziej okazały, ale nie ma na swoim dziedzińcu przygotowanej do strzału katapulty!
Chyba dzięki gładkiej nawierzchni i temu, że ścieżka biegła w większości przez las, a więc w miłym cieniu, nie czuliśmy się zbytnio zmęczeni i wybraliśmy długą drogę powrotną- przez Pasewalk i Löcknitz. Zawsze kombinujemy, żeby nie wracać tą samą drogą, żeby nie było nudno.
W Pasewalku stuknęła nam setka. Było już dość późno, ok.19, więc nie było tu wielu zdjęć i długiego zwiedzania- innym razem. :)
Do domu zjechaliśmy tuż przed 22-gą. Ten jeden baaardzo długi dzień sprawił, że poczułam się jak na urlopie. A już niedługo- krótki, lecz "prawdziwy" urlop- za 3 tygodnie będziemy jeździć po Górach Sowich! Juhuuuuu! :)
Dane wycieczki:
Km: | 150.00 | Km teren: | 150.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Maver |